piątek, 21 stycznia 2011

Społeczeństwo: Legendy miejskie

Narodziny

Był późny wieczór. Wracałam do domu. Na ulicach spokój i cisza, za to właśnie lubię moje miasto. Jednak tę harmonię zakłóciła garstka ludzi, stojących w oddali. Kręcili się i wiercili. Z garstki utworzyła się pokaźna gromada. Nerwowe ruchy, jakieś szepty… Co tam się dzieje? Moja cicha ulica ożyła. Musiałam sprawdzić co to spowodowało…

Pośrodku tłumu stały dwa radiowozy. I tu moje emocje i zaciekawienie gdzieś uciekły i zawładnęła mną ironia. Dwa radiowozy już kiedyś miałam okazję zobaczyć. Cicha nadzieja o lądowaniu kosmitów na Ziemi rozwiana... Rozczarowana postanowiłam wrócić do domu, bo zimno i mama czekała z kolacją. Gdy chciałam opuścić grono ciekawskich, ktoś mnie lekko popchnął. Była to starsza kobieta, siwa babuleńka z ciepłym uśmiechem i błyskiem w oczach.
 
Przepraszam bardzo, chciałam tylko zobaczyć co się stało- mówi kobieta.
Ze zrozumieniem wycofałam się jeszcze o krok. I znów usłyszałam głos starszej pani.
- A może pani wie co się stało?
- Może kogoś zabili- odpowiadam ironicznie w pośpiechu i bez namysłu.
Pobiegłam do domu, bo mama dzwoniła… kolacja czekała.
***
Kolejny dzień. Wstałam późno, a pies czekał żeby go wyprowadzić. Spacerując przechodziłam obok dwóch kobiet, które ze sobą rozmawiały. Usłyszałam tylko „miał nóż”. Na początku nie zdawałam sobie sprawy, z tego co w moim mieście zaczęło „żyć”.

Dla mnie był to zwykły dzień. Tyle, że chłodny i deszczowy. Musiałam zrobić obiad, ale najpierw trzeba było zrobić zakupy. Gdy stałam przy mięsnym w sklepie i zastanawiałam się nad całym kurczakiem, a samą piersią, poczułam że coś za mną się dzieję. Napięta atmosfera… jakiś szmer, szelest. To jedna z kobiet, którą przed chwilą mijałam podczas spaceru. Hmm… a to gaduła- pomyślałam. Rozmawiała ze starszym mężczyzną. Gestykulowała bardzo energicznie, ale mówiła cicho rozglądając się dookoła. Przerwałam swoje obserwacje i wróciłam do kurczaka.
***
Dziś muszę jechać do Malborka- pomyślałam wstając. Najpierw spacer z psem, później śniadanie i biegiem na autobus. Czekała na mnie miła niespodzianka, bo moja koleżanka jechała tym samym autobusem. Przeciskając się przez tłum, stanęłam obok niej. Po chwili rozmowy padło pytanie.
- Nie wiesz kogo zabili na twojej ulicy? 

Na początku byłam zaskoczona. Jak to? Na mojej ulicy kogoś zabili? Kogo? Kiedy? Dlaczego? Odpowiedziałam, że nie mam o tym pojęcia i zasypałam ją swoimi pytaniami. Po chwili śmiałam się sama do siebie i w sobie. Nie pokazałam emocji, bo zaczęłam rozumieć co się stało.
***
Minął trzeci dzień od pamiętnego wieczora, którego spotkałam zafascynowanych miłośników radiowozów. Mój cel - dowiedzieć się co wtedy się stało. Wybrałam się na policję, by rozwiązać zagadkę nad którą, moje miasto jeszcze długo się zastanawiało… Co tak naprawdę się stało? Posłuchaj…
***
Dzień czwarty był inny niż poprzednie. Ja wiedziałam, oni nie. Postanowiłam poobserwować ciekawskich, nic nie wiedzących i bezmyślnie powtarzających. Gdzie usłyszę nowinki? Pomyślałam szybko, zrobiłam listę i wyruszyłam.

Numer jeden, miejscówka przy kiosku. Kupowałam gazetę i zauważyłam stojącą obok sąsiadkę.
- Dzień dobry, słyszała pani co wydarzyło się na naszej ulicy?- zapytałam.
- Tak słyszałam. Nie wiem jak mogli zabić tego starszego pana. Aż strach wychodzić z domu, ja wieczorem to nie wychodzę- odpowiedziała z przestraszoną miną.
- A kogo właściwie zabili?- spytałam.
- No tego staruszka spod 17-stki.
- Ale nie wisi żaden nekrolog, może nic się nie stało?
- No tak jeszcze nie ma, ale na pewno dziś wywieszą.
   
Poszłam po chleb do piekarni. W powietrzu unosił się zapach świeżo upieczonego chleba. Na półkach leżały równo poukładane, złociste bochenki. Gołym okiem było widać, że chrupiące i smaczne, a zapach… mmm.
 
Przy kasie stały trzy kobiety. Nie robiły zakupów, stały w celach… towarzyskich. Podeszłam bliżej, uśmiechnęłam się, poprosiłam o chleb, zapłaciłam i zapytałam.
- Wiedzą może panie coś o tym zabójstwie?
- To jakiś wariat z nożem latał- odpowiadają niemal chórem.
- Z nożem? I co się stało?
- No zamknęli go i siedzi- odpowiada tym razem jedna z pań.
Podziękowałam i opuściłam grono zapracowanych kobiet.
***
Piątego dnia wybrałam się na cmentarz, by zapalić znicz u dziadków. Tam dowiedziałam się od koleżanki, że świeżo wykopany dół jest dla chłopaka, którego zabił starszy mężczyzna z nożem.
- Nie wiesz jak nazywał się ten chłopak?- tak z czystej ciekawości chciałam wiedzieć.
- Nie wiem naprawdę. Mi to mówiła mama, a jej sąsiadka i ona też nie wiedziała.
***
Następnego dnia miałam już trochę dość tych głupot. Nikt tak naprawdę nie wiedział co się stało. Powtarzano coś na co nie posiadano dowodów. Żadnych konkretnych nazwisk… ale plotkarzom to nie przeszkadzało. Poszłam do przychodni. I większość osób mówiła o zabójstwie, a to ojciec zabił syna, a to syn matkę, później ta matka męża, a tak naprawdę wszyscy popełnili samobójstwo. Pełno wersji. Jedno się zgadzało. Ktoś kogoś zabił. Mieszkańcy miasta obstawili zabójstwo. Czy słusznie?
***
Minął tydzień. Coraz częściej słychać o zabójstwie. Plotka miała już główkę, nóżki i rączki, którymi ładnie wymachiwała łapiąc swoje kolejne ofiary. Biegała sobie po Nowym Stawie uśmiechnięta i zadowolona z zainteresowania jakie wzbudzała. Czy chcesz już wiedzieć drogi czytelniku co tak naprawdę się stało?W tej bajce nikt nie został zamordowany, nikt nie był mordercą i nikt też nie miał noża, dla nikogo nie wykopali dołu, i nikt nie siedział w więzieniu. Tego wieczora gdy wracałam do domu ukradziono deski z budowy… i tych desek szukała policja u mojego sąsiada…
 
Czasem na ulicy spotykam tę kobietę, której powiedziałam „może kogoś zabili”. Dziś mówię jej tylko „dzień dobry” by nic już nie przekazywała dalej.Czy masz już jakiś wniosek?…bierz zawsze poprawkę na to co usłyszysz.
***
Mimo wyników badań brytyjskich naukowców stwierdzających większą odporność na infekcję i łatwość zachowania rozsądku i spokoju ducha w trudnych sytuacjach przez plotkarzy… odradzam. Mimo twierdzeń, że podczas plotkowania analizujesz i szare komórki są dodatkowo stymulowane… odradzam. Byłam, widziałam i wiem… nie warto wprowadzać w błąd, zmyślać, tworzyć, dopowiadać… chyba, że masz nudne życie.
Plotka rośnie w drodze.

4 komentarze:

  1. Jak na początek to dobry artykuł, zaciekawił mnie, chociaż na początku się nie zapowiadało, czekam na kolejne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Artykuł bardzo ciekawy i pouczający. Plotka niestety rządzi się swoimi prawami i potrafi narobić wiele złego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozbroiły mnie te deski ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ola dobre wstawki, tak trzymac :)

    OdpowiedzUsuń