wtorek, 18 stycznia 2011

Show biznes: Szpiedzy, bójki i przekręty polityczne

SystemAutomatycznegoKOdowania

SystemAutomatycznegoKOdowania wraca do życia. Tu go jeszcze nie było. A w dzisiejszym wydaniu bardzo ciekawe i emocjonujące wątki, jak szpiegowskie zagrywki, walka na śmierć i… włosy oraz tradycyjnie już, nieco o politycznych przekrętach.

Na pierwszy ogień i mięso armatnie pójdą żydowscy szpiedzy. Przez lata tępiono ich i gnębiono, a dziś szuka niemal z lupą. Dla przykładu, w niejakiej Arabii Saudyjskiej, gdzie notabene lubią uciekać niektórzy politycy, znaleziono sępa z GPSem. A że były na nim wyryte insygnia izraelskiego uniwersytetu wszystko stało się jasne. To szpieg Mosadu! Ah ta bujna wyobraźnia. Ale w Egipcie wcale nie ustępują pod tym względem. W tamtejszym kurorcie pojawił się jakiś czas temu rekin ludożerca. Oczywiście powstała panika, a turystów coraz mniej. Egipscy przedsiębiorcy od razu domyślili się co jest grane. Według nich, to Żydzi wynajęli i podesłali „seryjnego mordercę”, aby zniszczył ich gospodarkę. Rozumiem, że to Żydzi, ale żeby mieć aż tak bujną wyobraźnię?

To jednak nie koniec wątków dotyczących izraelskich szpiegów. Jednego z nich, Polacy przekazali niemieckim władzom. Uri Brodsky, domniemany agent Mosadu był ścigany za udział w zamachu na przywódcę innej „pokojowej” organizacji – Hamasu. Co ciekawe, po II wojnie światowej niemieckie prawo jest już nieco mniej rygorystyczne. Pomimo tego, że tamtejsza od pewnego czasu policja ścigała Uriego, został on wyposzczony na wolność po wpłaceniu kaucji opiewającej na 100 tysięcy euro. Co ciekawsze, zarzut, który mu postawiono, to podrobienie dokumentu, gdzie stricte chodziło o paszport. Brodsky został skazany na karę grzywny w wysokości 60 tysięcy euro, a jak łatwo się domyślić, po wpłaceniu kaucji uciekł do bezpiecznego Izraela. Niemcy chyba jednak zrozumieli swój błąd, ponieważ znów go ścigają. Najsmutniejsza jest w tym wszystkim rola Polski. Staramy się i chwytamy szpiegów, a inni wypuszczają ich na wolność. Zero poszanowania pracy.

Waleczne i sprytne kobiety

W Wielkiej Brytanii pomieszkuje ostatnio pewna Somalijka, która wymyśliła sobie, jak dojść do milionów. Jej plan był bardzo prosty. Zanim wyruszyła na Wyspy, pobierała socjalny zasiłek w Szwecji. W Anglii natomiast opowiedziała urzędnikom, jak to padła ofiarą zbiorowego gwałtu. Ultrapoprawni Brytyjczycy wypłacili jej odszkodowanie, aby nie zostać posądzonymi o rasizm. Somalijka zarobiła też sporo pieniędzy rodząc na brytyjskich ziemiach pięcioro dzieci. Zapomniałbym dodać, że owy gwałt to tylko fikcja, a bohaterka tej historii zdołała już wyłudzić 261 tysięcy funtów, co w naszej walucie to 1,2 miliona. Dla przedsiębiorców dodam jeszcze, że zrealizowanie planu zajęło jej 6 lat. Nasi politycy mogliby się od niej uczyć.

Swe kobiece oblicze pokazała także Doda. Może dla niektórych nie jest prymitywna, ale jej atak na Monikę Jarosińską był bardzo niecodzienny. Wyrwane włosy, ciosy w twarz wyprowadzane tak, jakby jej trenerem był sam Andrew Golota i piękna łacina podwórkowa. Brawo Dorotko, mężczyźni kochają właśnie takie kobiety. Jest też dalsza część tej historii. Mimo że Jarosińska zgłosiła sprawę na policję, do akcji wkroczył nie kto inny, jak Marcin Najman. „Bokser, fajter i szołmen” zaproponował rozwiązanie konfliktu na ringu. Podjął się nawet odpowiedzialności za zorganizowanie walki. Najwidoczniej „El Testosteron” został wystarczająco obity w ringu, więc teraz szuka innych kandydatów, a w tym przypadku nawet kandydatek.

Ciekawostki ze świata i Polski

Na koniec dwie ciekawostki. U nas szczytem bezczelności są kolejne edycje Tańca z gwiazdami, gdzie nie wiadomo już kto jest gwiazdą, a kto tancerzem, a niektórzy mają nawet problem z zapisaniem rzymską liczbą, która to już edycja. W Izraelu i Austrii mają jednak lepsze pomysły. W pierwszym z wymienionych krajów na parkiecie brylowały dwie lesbijki, zaś w Austrii można „podziwiać” geja, który tańcuje z heteroseksualistą.

Finiszując, dodam jeszcze szczyptę humoru i polskiej polityki. W Legnicy drogowcy, którzy mieli zająć się lepieniem dziur, które powstały po zimie w asfalcie, znaleźli pod nim przedwojenną kostkę brukową. Po co więc lepić dziury, skoro za jakiś czas powstaną nowe? Lepiej zrobić małą retrospekcję, powrót do przeszłości i zdjąć asfalt, aby ozdobić uliczki historyczną i zabytkową kostką.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz