piątek, 21 stycznia 2011

Społeczeństwo: I że cię nie opuszczę...

"Na co ci ten ślub?" "Młoda jesteś, masz jeszcze czas..." "Może najpierw zrób chociaż studia?..."
Takie słowa często słyszą zakochane dziewczyny, które marzą o białej sukni.
Prawie żadna, która jest zdecydowana na ślub ze swoim ukochanym nie bierze ich pod uwagę i prze do ołtarza niczym lodołamacz...
Jest miłość, biała suknia, tyle wrażeń i to przeświadczenie, że będą ze sobą, póki śmierć ich nie rozłączy.
A potem przychodzi codzienność, trudy wspólnego życia, zmaganie się z dorosłością, pierwsze kryzysy.
Jeśli młoda para je przetrwa, to ma szansę na piękne życie aż do końca. Jeśli jednak nie- pozostaje się rozwieść.
Zazwyczaj młodzi nie chcą prać swych brudów, decydują się na rozwód bez orzekania o winie. Gdy nie mają dzieci sytuacja jest ułatwiona. Kończy się na jednej rozprawie, która trwa około piętnastu minut.



I nagle wszystko się zmienia.
Otwierają się drzwi do zabaw, imprez, do tego, czego nie wypadało robić, gdy było się w małżeństwie. Trzeba uważać, bo można się zachłysnąć, stracić kontrolę.
A jednak nie chce się uważać, w końcu ma się dwadzieścia kilka lat i chce się zakosztować życia.
Jedno tylko boli- zwłaszcza kobiety- status rozwiedzionej...

Dla dwudziestolatki jest to dziwna sytuacja, nagle okazuje się, że start w dorosłość nadszedł zbyt szybko.
Gdy ona jest już kilka lat po rozwodzie- jej koleżanki zaczynają brać śluby.
Taka kobieta jest różnie odbierana przez rówieśników.
Jedni uważają ją za niedojrzałą, inni biorą z niej przykład, a jeszcze innych zwyczajnie to nie obchodzi.

Co dalej?
Jak żyć, gdy jest się młodym, a nie wierzy się w miłość?
Jak nauczyć się ufać i wierzyć w to, że teraz może się udać?
Czy można mieć pewność, że nowy mężczyzna zaakceptuje to, że jego kobieta jest rozwiedziona?
A nawet jeśli on nie ma nic przeciwko, czy jego rodzinie będzie to odpowiadać?

Nie ma uniwersalnej odpowiedzi na te pytania, nie ma pewności, że wszystko jest "na zawsze".
Jest jedna rada- nie spieszyć się.
A jeśli już się pospieszyło, to nauczyć się na błędach, wyciągnąć wnioski i iść dalej.

By kiedyś móc spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć:
"Nie żałuję."

6 komentarzy:

  1. Ludzie lubią się spieszyć. Szczególnie kiedy mają klapki na oczach, są zauroczeni.

    Skoro nie potrafimy automatycznie dostrzegać zagrożeń, czasem warto sparzyć się w analogicznej, ale nieco mniej drastycznej sytuacji, bądź też wyciągać wnioski z błędów innych.

    Według mnie, podjęcie decyzji o ślubie, to mega odpowiedzialna decyzja, dlatego też lepiej się 2 razy zastanowić i poczekać.

    OdpowiedzUsuń
  2. I dlatego lepiej mimo wszystko poczekać z tą decyzją. Tyle, że przestaniemy patrzeć przez te "klapki" dopiero w momencie, gdy się sparzymy. Na szczęście czasem wystarczają nam czyjeś błędy. A jako, że wszystko ma dwie strony medalu, to niestety tylko CZASEM one wystarczają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiało smutkiem, ale i prawdą. Filmy i książki nauczyły nas magicznej miłości. Każdy tego pragnie.

    Mnie tata nauczył jednej najważniejszej rzeczy, że w drugim człowieku najbardziej powinniśmy kochać jego wady.

    P.S. Ja wierzę w szczęśliwe zakończenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Stety czy też nie,taka prawda. Myślę jednak,że panowie tak samo nie przejmują się statusem rozwiedzionej,jak kobiety radami rodziców na temat ślubu w tym wieku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli dla młodych rozwódek jest jakaś nadzieja :D

    OdpowiedzUsuń