piątek, 11 lutego 2011

Sport: Polski Młot w natarciu

Polska nie miała nigdy szczęścia do koszykówki. Może wynikało to z faktu, że „ biali nie potrafią skakać”? Tak, czy owak jak dotychczas nasi gracze grzali ławę, lub pojawiali się na parkiecie NBA tylko na parę minut. Za wyjątkiem Cezarego Trybańskiego, który był notabene pierwszym Polakiem grającym w USA, żaden z naszych koszykarzy nie pokazał niczego ciekawego. Ku uciesze kibiców ta sytuacja zmieniła się nie tak dawno. Oto z cienia wyszedł gracz mający duże szanse na zamieszanie w lidze NBA. Mam tu na myśli Marcina Gortata.





Nasz bohater urodził się 1984 roku w Łodzi i w przeciwieństwie do czołówki światowej koszykówki zaczął swoją przygodę z nią dopiero w wieku 17 lat. Wcześniej uprawiał lekkoatletykę, skok wzwyż i pasjonował się piłka nożną. Jednak szybko pojawili się ludzie, którzy zachęcili go do uprawiania zupełnie odmiennej dyscypliny i tak Marcin zaczął grać w Łódzkim ŁKS-ie. Potem wszystko potoczyło się szybko. Zaledwie po roku gry w Polsce, podpisał kontrakt z Rhein Energie Kolonia i razem z tą drużyną zdobył mistrzostwo Niemiec w sezonie 2005/ 2006. Kolejnym krokiem w jego karierze była emigracja do Stanów Zjednoczonych gdzie po krótkiej grze w D-League został wybrany w Drafcie NBA przez Phoenix Suns. Nie zdążył nawet powiesić swojego nazwiska na szafce w szatni, kiedy został oddany do Orlando Magic.

Magicy przez bardzo długi czas nie pozwalali mu na grę, jednak ciężkie treningi opłaciły się i 1 marca 2008 r. Marcin zadebiutował w meczu z New York Knicks. Będąc na boisku zaledwie przez 2 minuty zdobył 2 punkty i jedną zbiórkę. Potem sytuacja powtarzała się wielokrotnie. Nasz koszykarz wchodził na parę minut jako zmiennik Dwighta Howarda. Nie służyło to powiększaniu jego umiejętności i Gortat stał cały czas na jednakowym poziomie. Kiedy wreszcie udało mu się wyjść na boisko w podstawowej 5 to mecze kończyły się porażką jego zespołu. Nie wiadomo jak długo mogłoby to jeszcze potrwać, gdyby nie doszło do wymiany zawodników pomiędzy jego drużyną a Phoenix Suns.

Polak został zamieniony Jasona Richardsona, Hedo Türkoğlu oraz Earla Clarka. Co prawda już wcześniej dostawał propozycje z innych klubów( Houston Rocekts, Dallas Mavericks), jednak zawsze kończyło się to podwyżkami proponowanymi przez jego macierzysty klub. Po rzeczonej wymianie podniosły się głosy krytyki, że Marcin marnuje swoją karierę, lecz sam zainteresowany był pełen dobrej nadziei. Na konferencji prasowej zorganizowanej zaraz po transferze mówił, że nie może się doczekać wspólnej gry razem ze Stevem Nashem. Powiem szczerze, że w przeciwieństwie do malkontentów byłem zadowolony z przejścia Gortata do Suns, ponieważ dawało mu to szansę na grę w pierwszej 5, a nie ciągłe zajmowanie pozycji rezerwowego.

„ Polski Młot”(Polish Hammer), bo tak ochrzcili naszego gracza reporterzy zza oceanu jeszcze za czasów gry w Orlando, zagrał swój pierwszy mecz dla Phoenix 23 grudnia 2010 roku. W spotkaniu z jedną z najmocniejszych drużyn NBA, czyli Miami Heat zdobył 4 punkty i 4 zbiórki. Bardzo dobry wynik jak na pierwsze spotkanie w nowym klubie. Następny mecz skończył się niestety porażką, ale już w kolejnym, rozgrywanym z Cleveland Cavaliers nasz rodak zaliczył pierwsze w życiu double-double (co najmniej 10 punktów i zbiórek podczas całego meczu). Kolejne spotkanie było jeszcze lepsze. W starciu z New Orleans Hornets Marcin Gortat pobił swój życiowy rekord punktów zdobywając ich 25. Co najciekawsze we wszystkich powyższych meczach występował jako zmiennik centra Phoenix Suns, Roberta Lopeza.

Gortat jest w natarciu, Gortat stał się modny. Nie ma się jednak czemu dziwić patrząc na jego coraz lepszą grę. Nasz zawodnik nie boi się grać ofensywnie, przy czym nie traci jednego ze swoich największych atutów: umiejętności bardzo dobrej gry w obronie. Wynika to z faktu, że przez 2 lata spędzone w Orlando Magic pełnił rolę defensywnego centra. Teraz w nowej drużynie, która nie posiada dobrze zorganizowanej obrony, te umiejętności są na wagę złota i jestem pewny, że Marcin zdaje sobie z tego sprawę. Sam trener „ Słońc”, Alvin Gentry chwali jego zaangażowanie w grę i chęć poprawiania swoich umiejętności. W jednym z wywiadów wypowiedział się, że wróży polskiemu graczowi wielką karierę w NBA. Ja robię to samo i mam cichą nadzieję, że już niedługo zobaczymy Marcina Gortata w wyjściowym składzie. Niech to stanie się jak najszybciej.

5 komentarzy:

  1. czy polska to tylko biali ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Są jeszcze czerwoni :D Zwrot, który użyłem ma odniesienie do polskich graczy, którzy próbowali coś zawojować w NBA- każdy z nich był biały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z punktu widzenia tradycji, a nawet natury Polska to biali ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Są jeszcze żydzi

    OdpowiedzUsuń
  5. Żydzi są z Żydraela, a nie POLSKI!

    OdpowiedzUsuń