niedziela, 10 lipca 2011

Społeczeństwo: Być poza

Kilka lat temu w Polsce stało się modne klasyfikowanie ludzi według słuchanej muzyki, ubioru, a nawet fryzury. W ten prosty sposób każdy, kto nosił bluzę z kapturem zostawał hip-hopowcem, a długowłosy „ brudasem”. To zjawisko jest proste do wytłumaczenia: potrzebujemy uproszczeń, aby łatwiej poruszać się pośród innych. Jednak, co zrobić, kiedy coraz większa liczba osób chce wyrwać się ze szpon określników i stać z boku?



No właśnie każdy z Nas to kiedyś przerabiał. Po raz pierwszy w okresie dojrzewania. Wtedy chcieliśmy być inni niż rodzice i buntowaliśmy się na każdym kroku. Naszym celem było stanie poza przyjętymi normami, zachowywanie się inaczej niż znienawidzeni „ starzy”. Najczęściej taka postawa przechodzi wraz z ulotem nadmiaru hormonów i ostatnim wyciśnięciem pryszcza, ale czasami… Niektórzy pomimo upływu czasu cały czas buntują się przeciwko normom i klasyfikacjom, nie chcą być tacy jak inni. Rozumiem ich, ponieważ sam uważam siebie za indywidualistę, ale taka postawa niesie ze sobą sporo niebezpieczeństw.



Dzisiaj prawdziwy indywidualista i offowiec przede wszystkim nie ogląda telewizji. Ok, muszę się zgodzić, że to, co serwują Nam w TV jest już dalekie nawet od „ masażu umysłu”, a raczej przekształca się w hodowlę planktonu( nie ubliżając tym organizmom). Nie oglądam X- Factorów i innych dennych programów, które służą tępej rozrywce, ale to nie oznacza, że od razu wyrzucam telewizor przez okno. Wystarczy po prostu unikać pewnych kanałów o określonych porach i włączać to, co chce się oglądać, a problem znika od razu. Jeśli ktoś chce podziwiać popisy wokalne kolejnego idola, o którym słuch zaginie po paru miesiącach to proszę bardzo… Po co robić z nieoglądania telewizora wyznacznik wyjątkowości?

Chcemy być dzisiaj indywidualistami tak? Dobrze, ale w takim razie, kto będzie poza Nami, skoro na ulicach widuje się w dużej mierze offowców. Wszyscy ubrani jakby zostali ściągnięci z jednej taśmy produkcyjnej. Dyskutują o zespołach muzycznych, o tak pokrętnych nazwach, że da się je wymówić tylko na bezdechu i z zatkaną lewą dziurką nosa. Ich wyjątkowość przejawia się w cynicznym poczuciu humoru i myśleniu tylko o sobie. Proszę bardzo, jeżeli ktoś chce to niech się do nich przyłącza, ale w takim razie nie można mówić o indywidualizmie… Jak można „ być poza” skoro stoi się w tłumie takich samych osób? W ten sposób tworzy się nową subkulturę, a więc popada się w hipokryzje.

Czy jest jakieś lekarstwo dla takiego stanu rzeczy? Wydaje mi się, że jedyne to uświadomienie sobie, że indywidualizm przeszedł już do przeszłości. Jak to celnie ujął bohater cyklu powieściowego Andrzeja Sapkowskiego: „ samemu można dokonać tylko samogwałtu”. Dlatego zamiast myśleć o byciu kimś wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju, lepiej skupić się na dobrym współdziałaniu w grupie- w szkole, na uczelni, wśród znajomych. Przyniesie to o wiele więcej pożytku niż wywyższanie się ponad innych i bycie superindywidualistą. Oczywiście nie mówię o popadaniu w skrajny konformizm, musimy posiadać własne zdanie, ale nie czujmy się z jego powodu lepsi od reszty społeczeństwa. Pytacie, co z subkulturą? Szczerze mówiąc, dla Was mogę być nawet hipsterem!

2 komentarze:

  1. Klasyfikowanie indywidualistów i branie ich pod jedno kopyto jest krzywdzące. Sama nazwa już za siebie mówi - indywidualista. Czyli ktoś inny, niestereotypowy, szukający innej drogi, oderwany od masy. Co z tego, że jest mnóstwo takich osób, ale każda z nich jest na swój sposób inna i każda szuka czegoś innego - jest to nowy sposób na wyrażenie swojego własnego ja i zaistnienie w tym komercyjnym świecie. Niekiedy zdarzają się "powtórki" indywidualistów, ale to jest tak samo jak z idolami, ktoś poszukuje i naśladuje. Spotykamy się teraz po prostu z całkiem inna młodzieżą- która nie oczekuję pomocy od innych, chce poradzić sobie sama z przeciwnościami rzeczywistości, wie dokładnie czego chce, która stawia opór komercji i kiczu nawet poprzez słuchanie zespołów o tak pokrętnych nazwach, że da się je wymówić tylko na bezdechu i z zatkaną lewą dziurką nosa(...) lub nie oglądanie telewizji. Mają na to uzasadnienie... Myślę, że działanie w grupie jest w dzisiejszych czasach niezbyt owocne, a wręcz (jeżeli chodzi o polskie tendencje) nierealne. Od zawsze Polacy mieli skłonność do działania w pojedynkę. Słabą stroną było i jest działanie w grupie - i sadzę że najlepszym oparciem i motorem dla nich byli oni sami - stąd rozwiniecie i wzrastanie indywidualizmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo Ci dziękuję Gabi, za ten artykuł. Doskonale rozumiem problem- każdy pseudo-nonkonformista uważa się za lepszego od innych, a tak naprawdę jest taki sam, jak jemu podobni.

    OdpowiedzUsuń