wtorek, 28 czerwca 2011

Społeczeństwo: Nie krzywdźmy najmłodszych

Nie od dziś wiadomo, że najłatwiej zwycięża się ze słabszym rywalem. A takim niewątpliwie są małe dzieci. Ostatnio Polskę obiegły informacje, jakoby w naszym kraju adopcja dzieci przez pary homoseksualne była legalna. O ile jestem w stanie zrozumieć wojnę wytoczoną silnym mężczyznom, jakimi są kibice, o tyle też będę krzyczał w obronie najmłodszych, którzy nie są w stanie się bronić.

Nieco pominę kwestię tolerancji, czy politycznej poprawności, która w swej hipokryzji zatacza koło. Można dyskutować, czy dyskryminować homoseksualistów, czy nie, czy pozwolić im na śluby, czy też surowo tego zakazać. Kwestia adopcji jest jednak dla mnie bezdyskusyjna. Dziwi mnie, że ktoś w ogóle jest w stanie się na to zgodzić. Niszczyć życie dziecka już od jego najmłodszych lat? To karygodne!


Każde dziecko, które pójdzie do szkoły będzie szykanowane przez swoich rówieśników. – Czemu mówisz do mamy Mirek? To nie twoja koleżanka! – będzie mógł usłyszeć każdy szkrab, którego adoptują geje. Nasze społeczeństwo nie przejdzie obok takiego faktu obojętnie. Myślicie, że rówieśnicy w szkole darują sobie ostre komentarze? Jestem pewien, że nie.

Ktoś mógłby zripostować moje obawy, sugerując, że lepiej, aby dzieci były wychowywane przez homoseksualistów, niż były sirotami zamieszkującymi fatalne domy dziecka. Zastosuję teraz pewną hiperbolizację, ale to tak, jakby sirotę oddać w ręce szaleńca. Delikatniej? Nie można powierzyć wychowywania dzieci dewiantom, czy zboczeńcom. Uważam, że lepiej, aby jedna wychowawczyni wpajała 15 dzieci normalne wartości, niż bogate lesbijki, rozpieszczały brzdąca, karmiąc go chorą perspektywą miłości.

Nie po to Bóg, czy też dla ateistów – natura, stworzyła dwie płci, które tylko w połączeniu ze sobą mogą mieć dzieci, aby jacyś niespełna rozumu politycy to niszczyli, krzywdząc najmłodszą część społeczeństwa. To, że dwie kobiety, bądź dwóch facetów nie może mieć ze sobą dzieci, nie wzięło się chyba bez przyczyny. To idealny dowód na fakt, iż tylko mieszane pary są bezdyskusyjną normą miłości, którą powinno się wpajać młodym.

Obejmując władzę, Tusk wspominał o miłości. Nie więc zadba o porządne przykłady tych emocji, zamiast przyzwalać na wpajanie spaczonych wartości. Może premier chce opróżnić domy dziecka, aby internować tam politycznych przeciwników?

Spotkałem się z opinią, że dziecko wychowywane przez homoseksualistów nie musi być takiej orientacji seksualnej, jak pseudo-rodzice. W takim razie co mają mówić dziecku o związkach? Miłość jest najważniejsza – można by usłyszeć z ich ust. Jak wspominałem, Tusk też o tym mówił i nie wyszło z tego nic dobrego. W takim razie mają przekazywać dziecko, żeby znalazł sobie partnera odmiennej płci i tylko oni są inni? Rodzice mają przecież dawać przykład.

Matka ma inne zadania wychowawcze, aniżeli ojciec . Jasne, że są rozbite rodziny, a i w dostatku żyje się lepiej, niż w biedzie. Ale, czy jest to powód, aby skazywać dzieci na cierpienie? Tym razem dyskusję na temat legalizacji ślubów par homoseksualnych pozostawiam w milczeniu. Nie pozwólmy jednak na to, aby krzywdzono bezbronnych, małe istotny, które są przyszłością tego świata!

10 komentarzy:

  1. Z jednej strony racja : istnieje niebezpieczeństwo, że dziecko będzie poniżane przez rówieśników, ale z drugiej strony chyba lepiej żeby mieszkało z parą gejów czy lesbijek niż mieszkało w domach dziecka, zamknięte w jednym pokoju z o wiele starszymi osobnikami płci przeciwnej, lub gwałcone przez wychowawców. Wystarczy zainteresować się chociażby jednym z "lepszych" warszawskich domów dziecka żeby szybko zmienić zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale krzywdzone są od lat w domach dziecka, w dodatku tam nie mają w nikim wsparcia. Wychowawcy w domach dziecka to fikcja. Nawet jeśli dziecku działoby się coś w domu (z dwójką tatusi np) to zawsze może udać się na policję. W takim domu dziecko przynajmniej byłoby wolne i właśnie : miałoby przyszłość. Pomyśl o tym

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z autorem. ,,Nawet jeśli dziecku działoby się coś w domu (z dwójką tatusi np) to zawsze może udać się na policję" - myślisz, że siedmioletnie dziecko obmacywane przez ,,rodziców" (celowo w nawiasie) stawiłoby się na Policję? Na dodatek wiesz co dziecko wychowywane przez homosi musi czuć w szkole, gdy się z niego rówieśnicy naśmiewaja? ,,Patrz, syn pedałów" itd.

    OdpowiedzUsuń
  4. aha.. wow, a uważasz, że lepiej mieszkać w sali..o przepraszam sali za kratami z brakiem możliwości wychodzenia do łazienki w nocy z wiadrem postawionym na środku pokoju. Nie wiem jam TY, ale ja wolałabym mieszkać z dwoma lesbami niż być siedmiolatkom wrzuconą do pokoju z pięcioma szesnastolatkami. A poza tym taki znak ".." to nie nawias...

    OdpowiedzUsuń
  5. Michał Nowakowski7 lipca 2011 22:24

    To czysta przyjemność natknąć się na tekst kogoś kto w inteligentny sposób wyraża nasz pogląd. Najgorsze co może być, to ograniczone, szablonowe myślenie rodem z szkolnego wypracowania. Już lepiej czyta się sensownie sklecone słowa przedstawiciela innego myślenia niż niski poziom kogoś kto się z nami zgadza. Najgorsze natomiast jest czytanie słów kogoś kto ma inne niż my zdanie, a w dotatku wynika ono ze strasznie ubogo rozwiniętego myślenia.

    Autora dotknęła bardzo popularna w XXI wieku choroba - strach. I akurat to nie jest powód do drwin, bo strach jest naturalnym żywiołem w życiu człowieka. Ludzie masowo się boją. Lęk rozprzestrzenił się w niewiarygodnej skali i to nie chodzi o żadne konkretne środowisko polityczne/światopoglądowe. Ludzie z lewicy boją się, że człowiek nie przetrwa wspomagany miliardem mini-praw, ludzie z prawicy boją się wszelkiej inności (często wyznaczanych przez doktrynę katolicką, ale nie zawsze), jeszcze inni ludzie boją się, że dzień świąteczny zabraknie im płatków kukurydzianych. Są też tacy, którzy krzyczą "olaboga-olaboga! co wyrośnie z dzieciaków wychowywanych przez dwie kobiety czy dwóch facetów!". Też mi powód do jazgotu. Otóż odpowiadam: nic im się nie stanie. Dlaczego ludzie o wszystko się tak peniają?!

    I te argumenty, że będą strasznie cierpiały, bo mają opiekunów tej samej płci. Wow, tragedia. Z jednych drwią bo są rudymi chłopcami, z innych bo mają długie włosy będąc facetami albo krótkie będąc dziewuchami, z jeszcze innych drwią, bo są wegetarianami czy ateistami, buddystami, bo mają odstające uszy albo coś tam jeszcze. Ludzie drwili, drwią i będą drwić, ale od tego się nie umiera. Gwarantuje. Sam byłem w szkołach, jako niereligijny, długowłosy, wegetarianin i wiem, co to znaczy kiedy ktoś ci pluje do plecaka za to, że się różnisz. I wiecie co? Nic. Żyję i mam się dobrze. Wciąż mam swoje zasady, wciąż w coś wierzę, w coś nie, a czegoś się boje. Znam chłopaka, który nie tylko był długowłosym, niereligijnym, ateistą, ale do tego jeszcze mulatem. I wiecie co? Też ma się dobrze.

    Dobre są też te argumenty, że opiekunowie tej samej płci wychowają lesbijkę/geja. Ubaw po pachy. Od kiedy to można kogoś wychować na homoseksualistę? Większość homoseksualistów to ludzie z tzw. "normalnych", heteroseksualnych domów! Mają matkę i ojca, którzy kopcą się po nocach aż się dymi, a jednak w jakiś sposób oni sami interesują się osobami tej samej płci co oni.

    Sam jestem typowym heteroseksualistą, od zawsze w wyobraźni rodziły mi się cycuszki i zgrabne, damskie uda, ale kompletnie nie rozumiem dlaczego z tego powodu miałoby mi przeszkadzać co robi ktoś inny?

    Jasne, że najlepszą sytuacją byłoby gdyby każdy człowiek miał swoich rodziców, ale ponieważ dzieje się inaczej (i oczywiście to nie wina Boga, on jest dobry tylko w tych momentach chwilowo ślepnie!), to trzeba szukać najlepszej z dostępnych dróg. Ponieważ ludzie heteroseksualni, mogąc mieć własne dzieci, jakoś nie rzucają się masowo do adopcji sierot, a przy okazji nie zauważyłem by Bóg jakoś specjalnie intensywnie interweniował, czemu nie mają zrobić tego dwie kobiety czy dwóch mężczyzn żyjących razem? Najważniejsze jest dobro dziecka, czyż nie? Zachęcam do poczytania kilku reportaży na podstawie opowieści wychowanków domów dziecka - pouczająca i smutna lektura. Zapewniam, że kretyńskie podśmiechujki, jakie będą sobie urządzać rówieśnicy i ew. psychiczny dylemat, jak podchodzić do faktu, że mam inaczej niż wszyscy, blado wypadają wśród tych reportaży.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Michał Nowakowski7 lipca 2011 22:24

    Wiecie co mnie najbardziej irytuje? Że konserwatyści myślą egoistycznie, stawiając swoje "odczucia i lęki" wyżej niż dobro dzieci, a potem rzucają w eter brednie o krzyczeniu w imieniu najsłabszych! Guzik prawda, walczycie o własny spokój ducha, o przekonanie, że wszystko działa zgodnie z Waszymi wierzeniami, nawet jeżeli te wierzenia wymagają ofiar. Jak się zamknie oczy i pitoli o Bogu, to nie następuje cud i cierpiącym nie dzieje się lepiej. Próbowałem - to nie działa. Po prostu zamykasz oczy udając, że problem nie istnieje.

    Sako, felietonista (czy jakikolwiek publicysta) musi być też myślicielem, wychodzącym daleko poza perspektywę poszczególnych grup społecznych/religijnych/światopoglądowych. Trzeba odpalić niezależne myślenie i wciąż je szkolić. Nie wolno przyjmować ŻADNYCH gotowych szablonów, tylko zbierać wszystko i układać z niego coś wg nas najbliższego prawdzie. Nie można po prostu bronić jakiejś konkretnej grupy (w tym przypadku konserwatywnej części Katolików), trzeba szukać prawdy! To bardzo ważne, bo w przeciwnym wypadku jest się jedynie pieskiem jednej z frakcji, bezmyślnie powtarzającym zasłyszane od nich słowa. Dziennikarską/blogerską papugą. Intelektualną prostytutką.

    Żeby nie było, że "anonimowy to odważny" podpisałem się. Z tej strony Michał Nowakowski, byliśmy razem na roku. Liczę na dyskusję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałabym się odnieść do komentarza anonima. Tak wiem co czuje dziecko, z którego naśmiewają się w szkole i po drugie absolutnie nie rozumiem jaki ma związek orientacja seksualna z tendencjami do wykorzystywania seksualnego. Załóżmy, że jesteś kobietą anonimie. Czy skoro Twój tatuś kochał się z mamusią musiało to oznaczać, że będzie cię wykorzystywał seksualnie? i na odwrót jeśli jednak jesteś chłopcem? Dla mnie jedyną zrozumiałą obawą jest ta , że dziecko będzie musiało sobie radzić z wyśmiewaniem przez rówieśników. ale co cię nie zabije to cię wzmocni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Michale, mówisz, że jestem chory na strach? Myślę, że gdybyśmy spotkali się wieczorem na ulicy, twarzą w twarz, mógłbym Ci śmiało udowodnić, iż jest inaczej. Ba, jestem wręcz skory walczyć o swoje racje. I raczej takich ludzi potrzebuje ten kraj. Jak mawia jedno z popularnych haseł: Good night left side, good night net fight ;)

    Znam kilka osób związanych z domami dziecka i nikt z nich nie wspominał o takich patologiach, o jakich napisano wyżej. Chyba za dużo przesadnych filmów, czy artykułów z brukowej prasy was dopadło. Jeśli naoglądaliście się "Interwencji", to nauczcie się, że świat tam przedstawiony niekoniecznie jest odzwierciedleniem rzeczywistości. Trzeba przecież wzbudzić zainteresowanie. Dla przykładu, czy Iwona Guzowska wspominała coś o gwałtach, czy oknach z kratami i oddawaniu moczu do wiadra na środku sali? Gdyby było tak tragicznie, jako poseł, zajęłaby się tym problemem.

    Pozwolić adoptować dzieci homoseksualistom, to tak, jak pozwolić na oddawanie ich w ręce rodzin patologicznych. Pary tej samej płci nie są czymś normalnym. Uważam, że wychowawczyni z domu dziecka z pewnością jest lepszą osobą do czerpania z niej przykładu, aniżeli gej czy lesbijka. Dwóch facetów powie synkowi - kochaj i zachwycaj się dziewczynkami, to tylko my jesteśmy inni?

    Należy bronić najsłabszych, a nie kopać leżących.

    OdpowiedzUsuń
  10. Michał Nowakowski20 lipca 2011 21:31

    Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że po tak długim czasie napiszesz coś silnego, co będzie realnym zagrożeniem, wymagającym jakiegoś naprężenia neuronów. Zawiodłem się. I proszę mnie od lewicy nie obrażać. Jestem zbyt inteligentny na należenie do jednej ze stron

    OdpowiedzUsuń