wtorek, 12 lipca 2011

Film: Problem współczesnego kina

Kino, dziesiąta muza, rozrywka, której codziennie oddają się miliony ludzi, stanęło przed sporym problemem. Rozwój techniki 3D wywiera presję na twórcach. Producenci chcąc, nie chcąc starają się wepchnąć w swoje dzieła coraz większą ilość efektów specjalnych. Filmy stają się prostymi, wizualnymi wydmuszkami… Na całe szczęście pozostaje jeszcze nadzieja, że nie wszyscy będą ślepo podążać za trendami.



Od razu muszę napisać, że nie jestem przeciwnikiem efektu 3D. Pamiętam, że jako dziecko bardzo lubiłem czytać komiksy, które dzięki dwubarwnym okularom nabierały głębi. Już wtedy odbierałem to, jako ciekawostkę- ot dodatek do główniej historii. Kiedy zachęcony pozytywnymi opiniami brata wybrałem się do kina na „ Avatar” wiedziałem, że będę miał do czynienia z filmem opierającym się na efektach specjalnych. Po zakończonym seansie nie zmieniłem swojej opinii, ale uświadomiłem sobie, że nastąpił punkt zwrotny kina. Bardzo niebezpieczny punkt zwrotny.



„ Avatar” czarował widzów subtelnym wykorzystaniem efektu głębi. Żadnych śrubek i części( „ Mali Agenci 3D” ), czy wnętrzności potworów( „ Beowulf”). Sama fabuła była bardzo prosta i dla kogoś, kto interesuje się fantastyką oraz miał do czynienia z grami z serii „ Final Fantasy” nie była niczym odkrywczym. Nie chce jednak rozwodzić się na filmem Jamesa Camerona, a raczej zwrócić Waszą uwagę na coś zupełnie innego. Nagle jak grzyby po deszczu kina zaczęły atakować kolejne produkcje wzbogacone o trzeci wymiar.

To nie czas i miejsce, aby rozpisywać się nad zasadami działania technologii 3D, tak, więc zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z nimi gdzie indziej. Mnie interesują tylko i wyłącznie skutki ekspansji nowego rodzaju kina. Efektowność przyciąga widzów. Rozumiem, że dzisiaj każdy chce zarobić jak najwięcej na wszystkim tak, więc wydawanie filmów przystosowanych do nowoczesnej, intrygującej technologii wydaje się najlepszym wyborem. Tylko, dlaczego niektóre obrazy pojawiają się tylko w takiej wersji? Czy widz musi być zmuszany do wydawanie większej ilości pieniędzy za film, który równie dobrze mógłby obejrzeć bez wodotrysków?

Na całe szczęście nie należę do osób, dla których seans z okularami 3D jest koszmarem. Słyszałem i czytałem o ludziach wychodzących z kin z zawrotami głowy, a nawet o przypadkach wymiotów. Patrząc na wcześniejsze eksperymenty z głębią obrazu( symulatory lotu i Nintendo Virtual Boy) może być w tym sporo racji. Dla takich osób również powinno się sprowadzać filmy w wersji standardowej, ale producenci oszaleli na punkcie zysków i wciskają Nam nachalne 3D. Powtarzam jeszcze raz: nie jestem przeciwnikiem takiego rodzaju filmów! Chciałbym po prostu mieć prawo wyboru, ale jest mi ono odbierane.



Muszę uspokoić wszystkich, którzy spodziewali się rychłego końca kina, że najprawdopodobniej nie dojdzie do tego. Dlaczego ludzie chodzą na seanse skoro te same filmy mogą obejrzeć w domu po uprzednim ściągnięciu ich z sieci? Siła przyzwyczajenia? Chęć obcowania z obżerającymi się popcornem nastolatkami? Nie, chodzi tutaj raczej o pewien klimat. Filmy puszczane z taśmy posiadają swoją charakterystyczną częstotliwość odświeżania obrazu i filtr. Teoretycznie można by skopiować w obrazach 3D, ale, po co? Byłoby to zbyt drogie. Jest jeszcze jedna rzecz, która przyciąga ludzi do kina. To przeżywanie przedstawionej w filmach fabuły.

Niestety wypełnione po brzegi efektami specjalnymi obrazy nie mają jej w nadmiarze. Są to najczęściej infantylne historyjki o superbohaterach albo filmy akcji. Przyznaję, że sam lubię obejrzeć coś takiego od czasu do czasu, ale wypełnianie kin praktycznie tylko takimi produkcji to zbrodnia. Nie wymagam od dystrybutorów prezentowania w Polsce ormiańskich dramatów, czy czeskiej nowej fali, chcę po prostu dobrego filmu. Czegoś, co mnie zaciekawi, a nie zbombarduje moje zmysły wybuchami, pociskami wylatującymi na mnie z ekranu i kolejną inwazją obcych, którą powstrzymują oczywiście Amerykanie. Czy jestem marudą? Całkiem możliwe, ale mam prawo do swojego ględzenia i kiedy coś mi się nie podoba to piszę to wprost.

Konkluzja będzie utrzymana w pozytywnym duchu: nie grozi Nam całkowite zawłaszczenie kin przez filmy 3D. Sami producenci i reżyserzy przyznają, że nie mają takich planów(Darren Aronofsky nie zgodził się na kręcenie nowej wersji „ Robocopa” w 3D). Najprawdopodobniej technologia, która dręczy kinomanów już niedługo przeje się widzom i będzie wykorzystywana w filmach dla dzieci i obrazach akcji. Poza nimi będę pojawiać się także tradycyjne filmy. Jeżeli dojdzie do tego możliwość wybierania pomiędzy wersją tradycyjną, a 3D to będę wniebowzięty. Współczesne kino pomimo zawirowań trzyma się dobrze, a może nawet lepiej niż wcześniej.

3 komentarze:

  1. Kino coraz bardziej spowszechniało. A w szczególności wyjątkowość miejsca. Ludzie nie idą już do kina aby wzbogacić się kulturalnie, poznać obytych ludzi - kiedyś wybranie się do kina to było wydarzenie - dzisiejsi ludzie wybierają się do kina, aby się odprężyć, zapomnieć o problemach, dobrze najeść. Tak więc nic dziwnego, że KINO wyszło na przeciw oczekiwaniom klienta. Rzadko spotyka się już ambitne kino. Teraz fabuła jest prosta, wręcz infantylna -nie zmuszająca ludzi do myślenia. Myślę, że dlatego jest teraz taki szał na 3D, nie dość ze prosty w odbiorze to jeszcze wzbogacony o nowości technologiczne. W dzisiejszym świecie człowiek szybko się nudzi, tak więc 3D jak na razie wyrywa go z nudy, a ponadto powstało już kino 5D! Tak, aby odbiorca nie tylko widział więcej, ale i czuł więcej ... nie wiem czy w dobrym kierunku zmierza TO kino. A co z Nasza wyobraźnia? Czy w dobie takiego kina, pozostało dla niej choć trochę miejsca? (pomijam już sferę dyskutowania o ambitności kina).

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybrać się na film 3D to przeważnie udać się po produkt prostacki. Jego atrakcyjność bazuje tylko na efektach. Obecnie zapomina się, że film może być również karmą dla ducha, a nie tylko dla oczu. Najzwyczajniej- tak jak piszesz- oglądanie takich filmów dla wielu jest męczarnią dla oczu, dla mnie również. A to rzutuje na męczarnię w kinie w ogóle. Aronofsky już nieraz pokazał, iż jego filmy to coś więcej niż puste historyjki o gadających do siebie robotach, magicznych stworach czy pędzących autach. Przedstawia kino trudne, przepełnione alegorią, symboliką, zachęca do patrzenia na trudne sprawy głębiej. Wychodzenie na przeciw potrzebom konsumenta to jedno a serwowanie coraz bardziej prymitywnych filmów to drugie. No chyba, że ci, którzy się tym zajmują mają większość za totalnych debili... Justyna W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę nie tylko ja cenię kino Aronofsky'ego. : ) Pozdrawiam! Co do kina to mogę się wypowiedzieć jako pracownik tejże instytucji. Obecnie jest mnóstwo premier 3D, a to dlatego, że jak już wcześniej stwierdziliście technika posuwa się do przodu. Producenci dbając o efekty zapominają o fabule (patrz: trzecia część Transformers). Przykładów jest zdecydowanie więcej. Mało jest teraz dobrego kina. Takie jednak znajdziemy w kinach offowych (np. Helikon na Długiej). : )

    OdpowiedzUsuń