piątek, 15 lipca 2011

Społeczeństwo: Żebrak

ŻEBRAK



Będzie to historia o ludziach, którzy są na „pani da”. Od niedawna mijam ich bez słowa. Od niedawna patrzę trochę ironicznie. Od niedawna mnie denerwują.

Stojąc przy kiosku byłam obserwowana przez panią z dzieckiem na rękach. Czekałam na resztę i zza ramienia usłyszałam „pani da, pani…” dalej czekałam, by dać. Zastanawiałam się jednak ile w swoim życiu już dałam. Było to zawsze bezinteresowne, nie liczyłam na to, że kiedyś ktoś mi się odwdzięczy, czy że podczas Sądu Ostatecznego Bóg poklepie mnie po ramieniu. Robiłam to z dobrej woli. Rodzice uczyli mnie, by pomagać i gdy ktoś prosi mnie o pomoc, udzielam jej. Otrzymałam resztę i zbierając ją z plastikowej podkładki poczułam, że ktoś niemiłosiernie mnie szturcha. Chwileczkę myślę sobie, niech zgarnę kasę. Ale napastnik nie ulegał… to była ona… ciemnoskóra kobieta z dzieckiem na rękach. Błagalnym wzrokiem patrzyła na mnie i powiedziała „pani da”, jednak w jej spojrzeniu dostrzegłam coś jeszcze, coś czego jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam. Widziałam jak szydzi ze mnie, jak się śmieje i czeka bym dała z siebie zrobić osła. To był moment, w którym powiedziałam „dość! nie wspomagam oszustów”. Ominęłam ją bez słowa…



Jakiś tydzień później spotkałam „pani da” w jednej z restauracji fast food. Zajadałam się frytkami, gdy podeszła z kubeczkiem w ręku i dwójką dzieciaków obok siebie. Ten sam wzrok, jakby błaganie o pomoc, ale jednak oszustwo. Sytuacje jednak załatwiła ochrona, która nie cackała się z panią i dopilnowała, by opuściła pomieszczenie.

Kiedyś modny był tekst „wyszedłem dziś z więzienia i brakuje mi złotówki do piwa”. Srele morele i inne baje. Natręctwo jest wszędzie i takie chamy wiedzą, że trafią w końcu na barana, który a to z roztargnienia, a to z braku czasu, a to by się odczepił i da kasiorkę.

Jechałam tramwajem i z okna widziałam, jak na skrzyżowaniu stał młody chłopak ze spryskiwaczem w ręku i czekał. Czekał na czerwone światło. Samochody stanęły, a ten nagle dostał energii. Latał i spryskiwał, spryskiwał mimo braku zgody właścicieli aut. Wyglądał, jak w amoku, biegał, pryskał, ścierał. I mimo że ludzie kategorycznie nie chcieli mieć czystej szyby, ten i tak uraczał ich swoją usługą. Najbardziej wkurzyło mnie to, że osły sięgały do portfeli. Osobiście, gdybym była tym kierowcą, sięgnęłabym po któryś z kluczy z bagażnika. Czy wyście oszaleli? Obłęd spotyka mnie też na parkingach, gdy pytają, czy popilnować auta i większość daje takim cwaniakom kasę, by nie porysowali im auta. W sumie… też bym się bała, ale sami do tego doprowadziliśmy. Cwaniaczków na świecie coraz więcej, a my zapewniamy im piękną, żyzną glebę, by rośli. Podlewamy i plewimy zamiast wyrwać.

Głupie będą tłumaczenia, że Ci ludzie są w potrzebie… leje na to, bo ja też nieraz byłam, ale starałam się załatwić to inaczej. Leje na to, bo BYCIE DOBRYM, TO NIE BYCIE GŁUPCEM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz