sobota, 24 września 2011

Polityka: Zjadły nas polityczne giganty

Wybory już za 2 tygodnie, tymczasem wszystkie nowe koncepcje na naszej scenie politycznej nie mają siły przebicia. Z wielką nadzieją czekam na czasy, kiedy do czołówki polskich partii wkradnie się jakieś prawicowe ugrupowanie. Z resztą, co tam prawicowe… wystarczyłaby jakakolwiek nowa partia, która coś zmieni w naszym sejmowym światku.
Z każdym nowym sondażem (którym bądź co bądź również nie można ufać) słyszę tylko: „PO ma wielką przewagę nad rywalami”, albo „PiS o włos od PO”. A pozostałe partie? Gdzieś w tyle są już tradycyjnie SLD i PSL. Oba ugrupowania nie są jednak w stanie nic wskórać, aby dogonić dwóch gigantów. Ich jedyną deską ratunku jest wiązanie koalicji z którymś z nich. Dzięki temu mamy później kwiatki w postaci koalicji partii rzekomo centralno-prawicowej z lewicą, bądź też wszystkich ze wszystkimi, bez względu na idee i poglądy. No właśnie… czy w tych czasach, któraś z partii ma jeszcze jakieś idee?


Na polskiej scenie politycznej pojawiło się kilka nowych opcji. Na przykład Ruch Poparcia Palikota. Tak to już jest, że jeśli ktoś w swojej partii nie osiąga tego, czego chce, może się odłączyć i zacząć walczyć przeciw swoim niedawnym przyjaciołom. Janusz Palikot spadł z piedestału w Platformie, więc postanowił się zemścić. W politykę powinni bawić się ludzie, którzy już coś osiągnęli, gdyż wówczas nie będą robić tego dla pieniędzy. Palikot jest taką osobą, aczkolwiek jego liberalne poglądy wręcz mnie rażą. Nie chciałbym, żebyśmy w Polsce zrobili drugą Holandię. Wystarczy już tych zmian, aby się do kogoś upodobnić. Przecież mieliśmy już być drugą Irlandią, a okazało się, że raczej zaczęliśmy politycznie przypominać Białoruś. Bardzo nie odpowiadają mi poglądy głoszone przez Palikota, ale miło, że ktoś z politycznego zaścianka dobija się do drzwi sejmu.

Podobnie jest z PJN. Tylko cóż to za partia i cóż to za ludzie poglądów i idei, skoro niejaka pani Kluzik-Roztkowska odchodzi z PiSu, gdzie zatracono wartości, bierze udział w powstaniu nowego ugrupowania, tylko po to, by lada moment przenieść się do PO? Niestety Paweł Kowal na razie nie potrafi uczynić z PJN politycznego giganta. Ba, czy ktokolwiek inny byłby w stanie tego dokonać? Niestety nasze prawo jest skonstruowane w taki sposób, że dopóki Platforma, albo Prawo i Sprawiedliwość się nie rozpadną, ciężko będzie zrzucić z tronu którekolwiek z nich. Z drugiej strony, zastanawiałem się, co by się stało, gdyby któraś z tych partii się rozpadła. Druga z nich zyskałaby władzę absolutną? Tego też się boję.

Nawet jeśli w tym kraju znaleźliby się ambitni i rzetelni politycy, którzy założyliby swoją partię, nie będą mieli siły przebicia, aby rywalizować z PO i PiSem. Kto wyda na kampanię wyborczą kilkadziesiąt milionów? Partie Tuska i Kaczyńskiego mogą sobie na to pozwolić. Posiadają już budżety, które pozwolą im na takie inwestycje, a poza tym, mogą być niemal pewni, że po wyborach owe pieniądze zostaną zwrócone. Nawet, gdym dysponował kwotą 20 milionów, nie ryzykowałbym jednak i nie zainwestowałbym ich w kampanię swojej nowopowstałej partii. Oni zaś mogą sobie na to pozwolić. I kto może przeciwstawić się takim warunkom? Dla polskich partii wystarczy osiągnąć próg wyborczy 5%, aby trafić do sejmu i nieco na tym zarobić, bądź też 3% aby tylko nieco na tym zarobić. Dla mnie nie jest to jednak szczytem marzeń.

Jakże boli mnie taki stan rzeczy. Bezsilność jest jednym z najgorszych uczuć. Co tu jednak mówić o doścignięciu PO i PiSu, skoro Kongres Nowej Prawicy nie otrzymał prawa do startowania w wyborach we wszystkich okręgach wyborczych? Państwowa Komisja Wyborcza również postanowiła stanąć na przeszkodzie w drodze na szczyt jakiemuś nowicjuszowi. A przecież partia Janusza Krowin-Mikkego mogła co najwyżej porywalizować z PJN i RPP, bo PSL i SLD to jeszcze nieco za silni rywale, a czołówka w postaci Platformy oraz Prawa i Sprawiedliwości, to już mission impossible.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz