środa, 30 marca 2011

Społeczeństwo: Pasja ponad wszystko

"Czujesz się dziwnie, kiedy idąc w szaliku, czy jakiejkolwiek innej części garderoby, na której znajduje się herb klubu, wszyscy patrzą na Ciebie, jak na bandytę, czy złodzieja. Ewentualnie wśród młodych chłopaków wywołuje to respekt. Barwy to jednak rzecz święta. No właśnie, bo kibice mają swoje święte zasady, które w społeczeństwie po prostu zanikają. Wszyscy wyzywają nas od bandytów, małp, bezmózgów. Zastanawia mnie jednak, jak wielki odsetek społeczeństwa odniósł jakiś uszczerbek na zdrowiu, wyrządzony przez kibica. Jeśli nie chcesz się w to bawić, to się nie bawisz, proste."

Listopad.
Piątkowy poranek.
W oddali majaczą światła lokomotywy. Na peronie policjanci nerwowo przestępują
z nogi na nogę.
Ktoś pyta: "To dużo ich jedzie?", a wtedy jak na komendę z głośnika słychać gong
i nosowy głos "Pierwsze sześć wagonów przeznaczone jest dla kibiców", wśród podróżnych rozlega się szmer, z którego można wyłapać pojedyncze zdania. "Jadą znów ci chuligani", "Pieprzone darmozjady pewnie przez nich to opóźnienie" i całe mnóstwo innych mniej lub bardziej nieprzychylnych komentarzy. Wreszcie wypełniony kibicami, opóźniony pociąg leniwie wtacza się na stację.
W wagonach widzę uśmiechnięte twarze, słyszę śpiewy. Atmosfera jest radosna i pełna wyczekiwania, pomimo strachu wsiadających do jak najdalszych wagonów składu pasażerów.
W moim przedziale siedzą dwie studentki i dwóch panów koło czterdziestki ubranych
w koszulki z barwami swojej drużyny.
Uśmiech i sposób, w jaki rozmawiają o nadchodzącym meczu odejmuje im lat.
W ich oczach widać pasję i zaangażowanie.
"Moja stara nie może zrozumieć, że wciąż to robię. Ale jak mam przestać? Od dziecka jeżdżę na mecze. To moja pasja. Moje życie."- mówi jeden z nich z emocją w głosie.



Styczeń.
Szczupły młody chłopak. Nie wygląda na chuligana. Inteligentne spojrzenie, dobre wyniki na studiach. Współtworzy i redaguje polską stronę Realu Madryt.
Gdy mówi o kibicowaniu, jego oczy błyszczą. Aktywnie działał w środowiskach kibiców. A co to znaczy?
"Organizujemy oprawy, a to męczące niczym praca fizyczna. Robimy to przecież
za darmo. Podejmujemy różne inicjatywy. W moim mieście co roku w święta wspieramy dzieciaki ze szpitala, organizowaliśmy turniej na dzień dziecka, robimy też turnieje dla chorych dzieci, zrobiliśmy wystawę historyczną, teraz zaczynamy współpracę
z domem dziecka. Nie zaprzeczę temu, że na trybunach jest dużo alkoholu, wulgaryzmów, a nawet i walki. Ale to nasz świat i nikt bezstronny na tym nie cierpi. Jeździmy hen daleko za swoim klubem, tracimy czas i pieniądze. Mimo to warto, bo to wspaniała pasja, której nie zmierzysz żadną miarą. Te przygody i przeżycia pozostaną w nas
na zawsze."

Luty.
Funkcjonariusz służb prewencyjnych. Wielokrotnie uczestniczył w meczach, jeździł na tzw. ustawki.
"Za każdym razem się boję. Ustawki nas nie dotyczą, a jednak musimy tam jechać, aresztować uczestników. Osobiście nie widzę w ustawkach nic złego. Chcą sobie chłopaki dać po mordzie, umawiają się w konkretnym, odludnym miejscu. Mają swoje zasady i ich przestrzegają. Nikogo postronnego to nie dotyczy. Ale jak jest zgłoszenie, trzeba działać."

Marzec.
Student. Licencjat z historii. Koszulka w barwach ukochanego klubu. Na szyi łańcuszek z orzełkiem.
Wiele mówi o oddaniu swojej drużynie, ale też o patriotyzmie i historii Polski. Mecze, to dla niego priorytet. Tam rodzą się wielkie przyjaźnie, tam wspólnie
z przyjaciółmi przeżywa się najpiękniejsze chwile.
Jego kibicowe grono przyjaciół jest bardzo zmaskulinizowane. Dziewczynom wstęp wzbroniony. Dlaczego?
"Nigdy żadnej dziewczyny nie wziąłem na mecz. To jest moje i tylko moje. Kolega raz zabrał swoją dziewczynę na mecz, a ona w połowie zapytała, którzy to nasi...
Ja chciałbym czegoś takiego uniknąć. Mecz trzeba przeżywać w spokoju, by móc się tym w pełni cieszyć, a dziewczyna gadająca za uchem tylko w tym przeszkadza."

Jak sylwetki tych osób mają się do obrazu kibica bijącego przechodniów i niszczącego np. ławki przedstawianego w mediach?
Dlaczego nie nagłaśnia się pięknych inicjatyw tych ludzi? Zrzutek na chore dzieci, mikołajek, akcji pomocy dla najuboższych?
Czemu mało kto, będący poza "kręgiem" potrafi docenić piękno proporców, flag, oraz zaangażowanie w dopingowanie drużyn?

Ostatnio pochwaliłam się koledze pomysłem napisania artykułu o środowiskach kibiców. Od razu zapytał atakując, czy jestem kibicofobem...
Oczywiście, że nim nie jestem! Nie zamierzam tworzyć kolejnego artykułu opluwającego i stawiającego w złym świetle osoby, których pasją jest chodzenie na mecze
i wszystko to, co się z tym wiąże.
Podziwiam ich za wytrwałość, poświęcenie, a także patriotyzm i to, że zazwyczaj bardzo dobrze znają najnowszą historię Polski.
Owszem, zdarzają się wyjątki. Są ludzie, dla których bycie kibicem, to tylko
i wyłącznie lanie się po mordzie, oraz niszczenie mienia publicznego.
Ale czy nie w każdej grupie społecznej następują odstępstwa od normy?
Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, by nie przytrafiały się nam sytuacje podobne do historii mojej koleżanki.
Gdy przyprowadziła do domu swojego chłopaka, który miał na sobie szalik ulubionej drużyny; jej babcia zaczęła go wyzywać od chuliganów, bandytów, etc. i niemal wyrzuciła z domu.
"Bo w gazecie (nie wymienię jej nazwy, ale zainteresowani będą wiedzieć, o jaki dziennik chodzi- przyp. autorki) pisali, że w szalikach, to same dranie i bandyci chodzą!"

Przykry jest ten obraz polskiego kibica promowany przez media.
I mnie jako przyszłego dziennikarza boli, że w poszukiwaniu taniej sensacji opisuje się wydarzenia skrajne i nieprzystające do rzeczywistości.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że osób doceniających pasję i zaangażowanie jest więcej, niż kilka hien żerujących na patologicznych wyjątkach.
A te nie mają przecież wiele wspólnego z realnym obrazem rzeszy pasjonatów,
którzy by chronić dobre imię drużyny zrobią niemal wszystko.

Dziękuję serdecznie moim wszystkim Rozmówcom.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy artykuł! Gratuluję autorce;) PS

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję :) Zapraszam tu częściej ;)

    OdpowiedzUsuń