piątek, 23 grudnia 2011

Społeczeństwo: Świąteczny czas

Koniec roku zbliża się szybkimi krokami, ale zanim będzie nam dane rozpocząć wszystko od nowa i żywić nadzieje związane z najbliższymi 366 dniami, musimy poradzić sobie ze świętami. Tak, dobrze przeczytaliście: poradzić sobie. Nie wiem dlaczego, ale święta Bożego Narodzenia nie dają mi już tyle radości co kiedyś. Nadal jest to bardzo mile spędzony czas, jednak brakuje mi w nim magii jaką cechowały święta, które przeżywałem jeszcze 10 lat temu. Teraz jest jakoś inaczej...



Na samym początku chcę, abyście wiedzieli, że ten tekst nie ma na celu marudzenia na temat świąt i przekonywania Was do moich teorii. Zamierzam po prostu podzielić się tym co sądzę o tym okresie i zrobię w to sposób, który wychodzi mi najlepiej. Zacznę od tego, że magię świąt zabija już na wstępie brak śniegu. W tym roku warunki meteorologiczne są takie, jakie są i nie da się nic z tym zrobić. Zamiast śniegu mam za oknem kałuże i nawet nie czuję takiego chłodu, jakim powinna charakteryzować się zima. Co prawda temperatury spadły, ale śniegu nadal nie ma i nie będzie, a teraz najzabawniejsze: w sumie się z tego cieszę. Ostatnio podróżuję dużo pociągami i wizja wagonu, który utkwił w zaspach nie podoba mi się wcale, a wcale. Dlatego mam trochę żalu, że za oknem nie ma białego puchu, ale równocześnie się cieszę z tego powodu. Tak, to trochę skomplikowane...



Świąteczny czas to okres wzmożonych porządków, masowego gotowania, a przede wszystkim wydawania pieniędzy. Kiedy byłem dzieckiem i nie miałem zbyt dużo obowiązków to podobał mi się ten szum wokoło i przygotowania, a teraz mam go dość. Chciałbym poczytać spokojnie, a tu muszę przygotowywać ryby, sałatki i inne różne, a niekiedy dziwne potrawy. Wchodzę do sklepu i jedynym celem mojego wejścia jest puszka napoju, a tu niespodzianka: wszystkie kasy zajęte przez rodzinki z wózkami pełnymi produktów na święta. Może i jestem marudą, ale powiedźcie sami: czy Wy nie macie dość kolejek, świątecznego szału osób na zakupach i walki o każdy centymetr centrum handlowego? Ja mam i się tego nie wstydzę.

Na koniec sprawa najbardziej drażliwa, czyli kwestie związane z wiarą. Zawsze sądziłem, że Boże Narodzenie powinno być obchodzone przez Katolików, Prawosławnych itp., ogólnie wszystkie osoby wierzące w Chrystusa, ale ostatnimi laty przerodziło się w święto czerwonego pana z nadwagą, który przynosi prezenty. Czy dzieci myślą o Chrystusie podczas wigilii? Raczej nie, ale im można to wybaczyć. Bardziej nie rozumiem tego, że dorośli godzą się na takie postrzeganie świąt i wpadają z ich powodu w hipokryzję, koncentrując się jedynie na prezentach i wystawnych kolacjach wigilijnych. Niektórzy nawet w tym temacie odchodzą od tradycji i stawiają na wigilijnym stole wodę ognistą i pęk kiełbasy. Totalna dowolność i oczekiwanie na Świętego Mikołaja...

Nie zamierzam się bawić w umoralnianie innych, ponieważ nie jestem do tego odpowiednią osobą, a poza tym każdy obchodzi święta tak jak mu się to podoba. Już dawno przestały się one kojarzyć z Chrześcijaństwem i dzisiaj nawet Azjaci stawiają w swoich domach choinkę. Święta się skomercjalizowały i nie da się nic z tym zrobić. Jedyne na co mamy wpływ to, to aby spędzić je w gronie najbliższych i osób, na których nam zależy. Wtedy, nawet jeżeli Boże Narodzenie nie będzie tak beztroskie jak, to które pamiętamy z dzieciństwa, to i tak przeżyjemy je w najlepszy z możliwych sposobów. Świąteczny czas, to czas poświęcany rodzinie, a nie zakupom i pogoni za drogimi prezentami, a przynajmniej ja tak uważam.


Ps. Korzystając z okazji i tego, że to mi przypadło pisanie notki dotyczącej Bożego Narodzenia, chciałbym życzyć wszystkim osobom, które poświęciły trochę swojego czasu na śledzenie tego bloga, wesołych, spokojnych, a przede wszystkim spędzonych w gronie rodziny, świąt Boże Narodzenia! Nieważne, czy jesteście wierzący, czy lubicie święta, czy nie- wszystkiego najlepszego w tym szczególnym okresie!

1 komentarz:

  1. Dziękuję za życzenia...
    Nie lubię świąt, nie przepadam za tą całą ganianiną. Przyznaję Tobie rację. Dla mnie święta swoją magię straciły już dawno temu. Postrzegam je jako 2 tygodnie intensywnych przygotowań a 2 dni lenienia się, żywiąc nadzieję że miło i spokojnie się je spędzi. Z każdym rokiem rośnie nadzieja, że będzie to mily czas.. Już nie magiczny, ale chociażby miły. A czemu miły? Rodzina, ciepło, smakołyki, prezenty - czy nie powinno być własnie tak - MIŁO? A mimo tego nie jest. Dlaczego tak się dzieje, co mi brakuję? Jak było się młodszym to faktycznie nic się nie roZuemiało a życie stawało się łatwiejsze - wtedy była owa magia. Ale teraz nie jest się młodszym, teraz nie ma magi i nie jest miło. Czekam na moment odnalezienia tej cząstki...

    PS. Wesołych - cokolwiek to znaczy - świat.

    OdpowiedzUsuń