niedziela, 27 listopada 2011

Polityka: Koło tolerancji

Żyjemy w czasach, kiedy każdy, kto nie jest fanatykiem tolerancji jest nazywany faszystą. Każdy przejaw patriotyzmu, czy dbałości o wartości naszych przodków i tradycje stawia się dziś na równi z Hitlerem. Nie jesteś zadowolony z tego, że w sejmie zasiada czarnoskóry polityk? Ciemnogród! Nie przemawia do Ciebie transseksualista w sejmie? Nie ważne, że nikt nie zna jego dokonań politycznych. Ważny jest Twój brak tolerancji! Poseł pedał? Jesteś „chory na homofobię”! To nie istotne, że ten człowiek nie ma większego pojęcia o polityce.


Nadeszły czasy, kiedy Janusz Palikot porzucił już wykorzystaną organizację „Wolne Konopie”, które notabene pomogły mu w sukcesie wyborczym. Teraz polityk z Lublina wprowadza do sejmu polityczną hołotę i społeczną patologię. Bo jak nazwać różowego Biedronia, który przeciwstawia się i krytykuje wszelkie przejawy patriotyzmu? Jego wartość polityczna została zdemaskowana przez Monikę Olejnik. Z resztą, Robert Biedroń przy każdej sposobności ośmiesza się sam. Przez krótki okres, w którym poseł Ruchu Poparcia Palikota zasiada w sejmie, „Pierwszy homoś RP” śmiało zasłużył już na miano sejmowego błazna. Ale czy Palikot dobierał swoich współpracowników ze względu na wiedzę polityczną? Mimo że Biedroń jest z wykształcenia politologiem, o dziwo jego wiedza z tej dziedziny jest naprawdę nikła. Pokuszę się więc o stwierdzenie, że argumentem, który promuje członków RPP jest po prostu ich kontrowersyjność.



Niestety w związku z odmiennością (ja nazwałbym to nawet patologią) „naszych” polityków, na horyzoncie pojawiają się pewne obawy. I to nawet wśród stosunkowo liberalnych politologów. W tym miejscu pozwolę sobie na małą dygresję. Ostatnio ardzo popularna stała się pewna zagadka. Co to jest: czarne i nie pracuje? Poprawna odpowiedź brzmi: pół Londynu. Dożyliśmy czasów, kiedy brytyjscy Murzyni siedzą w pracy z nogami na biurkach. Dlaczego? Przecież gdyby ktoś chciał ich zwolnić, z pewnością byłby rasistą. Warto się narażać na tak okropną opinię? Są też inne strategie. Istnieją bowiem kraje, które świadczą sowite zasiłki socjalne. Wystarczy osadzić się w takim kraju, spłodzić liczne potomstwo, nie pracować i żyć żerując na państwowym garnuszku.

Dziś tolerancja jest podstawą. Mało kto zdaje sobie sprawę z jej hipokryzji i tego, że zatacza ona swoiste błędne koło. W Wielkiej Brytanii zamyka się dom dziecka, dlatego że jego władze nie zgadzały się na adopcje, kiedy po dzieci zgłaszały się pary homoseksualne. Liberalne środowiska krzyczą, że lepiej, aby dzieci były wychowywane przez dwie lesbijki, niż męczyły się w domu dziecka. Czy zachowanie brytyjskich władz nie jest wystarczającym wyrazem hipokryzji? Na szczęście, ponoć kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

Czy w takim razie tolerancyjne środowiska są nieskazitelne? Nie mam zamiaru kłamać, że prawica stroni od walki, ale na Boga – nie krystalizujmy drugiej ze stron! Czy lewicowa Antifa była bez winy w trakcie listopadowego Marszu Niepodległości? Prowokacje zza pleców policji pozostawię bez komentarza. Nie sposób nie wspomnieć jednak o pewnym łagodnym baranku, czy też baranie (jeśli brać pod uwagę tuszę), Ryszardzie Kaliszu. Sędziwy Tusk umieścił ostatnio tego niecodziennego prawnika w roli przewodniczącego sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Według mnie sprawiedliwość idzie w parze z uczciwością. Zastanawia mnie więc postawa Kalisza i jego szczerość. Zapoznałem się bowiem z materiałem, w którym Kalisz wykrzykuje, iż w „Kolorowej Niepodległej” nie było nikogo w kominiarkach. Brzmiało to bardzo wiarygodnie. Aż do momentu, gdy zobaczyłem scenę, gdzie Rysiu przyodziany w różową chustę zbija tak zwanego żółwika z zamaskowanym lewakiem. Gdzie tu szczerość? A skoro nie ma mowy o szczerości, możemy mówić o sprawiedliwości? Na dziś koniec o Kaliszu, choć nie jest to niestety jego koniec.

Podsumowując ten felieton wrócę jeszcze do wcześniejszego wątku. Poseł Biedroń ma w swoim rękawie bardzo mocny argument. Co prawda posłowie innych opcji kpią z niego już dziś. Istnieje jednak obawa, że jakakolwiek krytyka Biedronia będzie nazywana brakiem tolerancji. Sytuacja chora, niczym w anegdocie o czarnoskórym londyńczyku. Nawet merytoryczne słowa krytyki od tej pory mogą być świadectwem homofobii. Pamiętajmy też, że lewicowe środowiska wcale nie są łagodne. Nie można się jednak wybierać z motyką na słońce. Dlatego też warto wykreować swój nieskazitelny wizerunek. Mam jednak nadzieję, że ludzie w naszym kraju zaczną myśleć autonomicznie. Liberalno-lewicowe hasła o wolności i tolerancji są szczytem hipokryzji. Dla Ciebie pozostaje zaś wybór: zaufać merytorycznym argumentom, czy populistycznej „Wyborczej” i TVNowi?

1 komentarz:

  1. Ostatnio słyszałam wypowiedź mądrego senatora (nazwiska nie pamiętam), który mówił o tym, że ludzie mylą pojęcie tolerancji z akceptacją. No i muszę się z nim zgodzić, bo te słowa nie powinny mieć tego samego wydźwięku. Ja mogę tolerować homoseksualistów (choć tak nie jest), ale z pewnością nie popieram, czyli nie akceptuję tego.

    OdpowiedzUsuń