wtorek, 15 listopada 2011

Film: Służące

Praca w kinie to nieustanny kontakt z filmem. Co tydzień na ekranach pojawiają się nowe produkcje. Jedne są przesycone komercją, inne stawiają na jakość przekazu. W zalewie kinematograficznej papki, do kin czasem trafiają prawdziwe perełki. Najnowszy film Tate'a Taylora - "Służące" ("The Help") jest jedną z nich.

Co zachwyca? Taylor jest młodym reżyserem, a pokazuje, że potrafi. "Służące" to jego druga produkcja. Pierwszą była komedia "Pretty Ugly People", o której nie powiem nic, bo jej nie widziałem. Po ocenach i recenzjach widać jednak, że nie zyskała poparcia u krytyków.

Z "The Help" jest inaczej. Widać, że Taylor wziął się za ambitniejsze kino i, co cieszy, udało mu się z powodzeniem. Swoją historię oparł na powieści Kathryn Stockett o tym samym tytule, na którą teraz sam poluję. Film ogląda się z zapartym tchem i wcale nie wyczuwa się dwóch i pół godziny spędzonych w kinowym fotelu. Ta historia niesamowicie wciąga, nie pozostawia widza obojętnym na ludzkie cierpienie.



Reżyser przedstawia Missisipi lat 60. ubiegłego wieku. Z jednej strony bogate domostwa białych rodzin, z drugiej zaś czarnoskóre kobiety, które całe gospodarstwa miały na głowie. Robiły wszystko co trzeba, a nawet więcej. W zamian otrzymywały niewspółmierne do wykonanej pracy uposażenie i pogardę...

Służące z czasem przyzwyczaiły się do takiego traktowania. Nie wiem czy były w stanie wewnętrznie to zaakceptować, ale czy miały wybór? One też miały na utrzymaniu dzieci, więc każdy zarobiony grosz był dla nich cenny.

Główny wątek filmu opiera się na służącej Aibileen Clark (w tej roli znakomita Viola Davis - nominowana do Oscara), która opiekuje się domem Hilly Holbrook (Bryce Dallas Howard). Zadufana pani wprowadza dla czarnoskórej podopiecznej surowy rygor. Aibileen nie może nawet korzystać z domowej toalety. Hilly organizuje dla niej wychodek, gdzie służąca może załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. To jeden z dowodów ogromnej nienawiści do czarnych. Takich aktów jest w filmie więcej, ale o nich później.

Promykiem nadziei dla służących staje się Eugenia "Skeeter" Phelan (w tej roli wschodząca gwiazdka kina - Emma Stone). Dziewczyna po skończeniu studiów, marzy o karierze pisarki i szuka burzliwego tematu. Odnajduje go w opowieściach czarnoskórych służących. Kobiety niechętnie chcą jednak opisywać swoją "pracę". Nie dziwię im się. Gdyby sprawa ujrzała światło dzienne, z pewnością straciłyby angaż. Z czasem jednak nie wytrzymują.

"Skeeter" jest dla nich szansą na ujawnienie prawdy. Na swój literacki debiut ma określony czas, którego skrupulatnie pilnuje wydawca. Spotyka się z kobietami po cichu prowadząc z nimi często bolesne rozmowy.

Pierwsza pęka Aibileen. Opowiada jak straszliwie jest traktowana przez panią Holbrook. Staje na głowie, by dom był czysty, nigdy się nie spóźnia, dba o małą córkę Hilly. Tak naprawdę służąca zastępuje jej matkę i wpaja wszystkie potrzebne wartości. To Aibileen zawsze mówi małej słowa: "You are nice, you are strong, you are important" (Jesteś miła, jesteś silna, jesteś ważna). Dziewczynka pewnie nie rozumie tych słów, ale wartości wpajane od małego z pewnością zaprocentują w przyszłości.

Po Aibileen swoją sytuację przedstawia Minny (Octavia Spencer). Jej akurat niejako dopisało szczęście, bo pracuje w domu Celii Foote (Jessica Chastain). Mało rozgarniętej kobiecie nie przeszkadza kolor skóry służącej. Chce mieć czysto w domu, lubi dobrze zjeść, ale wyznacza czarnoskórej godziny pracy. Ukrywa przed mężem całą sytuację. Z czasem wszystko wychodzi na jaw, ale kończy się szczęśliwie.

Z czasem historii przybywa i "Skeeter" może siąść do pisania. Opisuje każdy pojedynczy fakt, każdą chwilę poniżenia. Dziewczyna - zwolenniczka równego traktowania ludzi bez względu na kolor skóry, również ma obawy. Boi się jak zareaguje jej najbliższa rodzina. Oni nie "dorośli" jeszcze do okazywania szacunku czarnym. Chęć zaistnienia w świecie literackim jest silniejsza. Osobiście gratuluję "Skeeter" odwagi. Nie każdego byłoby stać na taki krok.

"The Help" niedługo później pojawia się w księgarniach wywołując niemały szok. Zdruzgotana tym faktem jest Hilly, która z oczywistych względów zwalnia Aibileen. Służącej jednak nie zależy już na tej pracy. Cieszy się, że prawda o traktowaniu czarnoskórych ujrzała światło dzienne.
"Służące" to dramat, ale ma kilka naprawdę śmiesznych wątków. Polecam szczególnie ten z "przepysznym" ciastem Minny. Mina pani Holbrook po zjedzeniu kawałka wypieku jest bezcenna. : )

Tate Taylor stworzył niezwykle ciepłą historię, którą ogląda się bez chwili znużenia. Uczy nas ona, że "Jesteśmy tylko dwiema istotami ludzkimi, nie tak znowu wiele nas dzieli. Znacznie mniej, niż sądziłam". W świecie wciąż pełnym zła i nienawiści wobec drugiego człowieka te słowa wiele znaczą. Nauczmy się zatem skutecznie wypełniać je w swoim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz