środa, 31 sierpnia 2011

Sport: Stadiony jednej imprezy

Nie ma chyba Polaka, który nie wiedziałby, że w roku 2012 w Polsce odbędą się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Jak dotąd, w naszym kraju nie widać zapowiadanych wspaniałych autostrad, a i kolej bardzo kuleje. Na szczęście zdołaliśmy jednak zdąrzyć z budową stadionów. Pomijając fakt, że kilkakrotnie przekładano ineuguracje tych „perełek”. Trzeba przyznać, że w naszym kraju powstały wspaniałe kolosy, tyle że… co się z nimi stanie po EURO?


Kiedy okazało się, że wspominane mistrzostwa odbędą się u nas i na Ukrainie, w naszym kraju zapanowała euforia. Nawet za czasów świetności naszej piłki, nie zdołaliśmy pokazać się na Mistrzostwach Europy. Z resztą, nie występowaliśmy na tej imprezie zbyt często, przez co poniektórzy drwili, że Polska wystąpi na Mistrzostwach Europy dopiero w momencie, kiedy będzie ich gospodarzem. Na szczęście debiut na tym turnieju mamy już za sobą, teraz czas powalczyć o sukcesy. Tym bardziej, jeśli jesteśmy współgospodarzami.

Nie chce mi się po raz kolejny narzekać na nasz fatalny rząd, na brak dróg i torów kolejowych. Zastanawia mnie jednak, co stanie się z tak gigantycznimi stadionami po owych mistrzostwach? Bo chyba nikt mi nie wmówi, że fani Lechii Gdańsk zdołają zapełnić tego kolosa w jednym ze swoich meczów ligowych?


Czas na trochę kalkulacji. Baltic Arena może pomieścić 44 tysiące widzów. W dni otwarte tego obiektu przewinęło się tam około 80 tysięcy ludzi. Świetny wynik. Nawet liczba kibiców w trakcie pierwszego spotkania na PGE Arenie robi wrażenie. Przyznam szczerze, że zasiadanie na stadionie w towarzystwie nieco ponad 34 tysięcy ludzi robi wrażenie. To nieco mniej, niż liczba mieszkańców w moim rodzinnym mieście. Drugie ze spotkań pokazało jednak, że nie będzie tak kolorowo. Co prawda termin rozgrywania drugiego meczu był kiepki, a 22 tysiące, jak na polskie realia, to niczego sobie wynik, to pamiętajmy, że w tydzień frekwencja spadła o ponad 10 tysięcy, a w trakcie drugiego pojedynku stadion mógł pomieścić 2 razy więcej fanów.

Miasto wydało na budowę PGE Areny 775 milionów. Piękna sumka. Ale co tam. Stadion Narodowy w Warszawie kosztował niebagatelne 1,5 milirda (sic!), które zostało oczywiście pokryte ze skarbu państwa. Pewnie, że jako kibic chcę pięknych stadionów w Polsce. Zachodzę jednak w głowę, kto po EURO zapełni stadion, który pomieści ponad 58 tysięcy miejsc? Warszawskie kluby mają swoje stadiony, więc ten obiekt ma być mekką fanów reprezentacji. Fakt faktem, kibice naszej kadry potrafią zebrać się w okazałej liczbie, aczkolwiek nie wiem, czy grająca co najmniej przeciętnie kadra Polski przyciągnie na stadion blisko 60 tysięcy ludzi. Tym bardziej, jeśli PZPN nadal będzie serwował fanom „szopki”, jak przy zakupie biletów na mecz Polska-Niemcy, który odbędzie się w Gdańsku.

Drogi kibicu: jeśli jesteś chuliganem, strzeż się, bo już niedługo Cię dopadniemy, wychłostamy i skarzemy na banicję, zaś jeśli jesteś fanem reprezentacji, szykuj się na nie lada wydaki. Przecież działacze PZPNu muszą z czegoś wyżyć. To też bilety nie będą należały do najtańszych, a i zanim będziesz mógł takowy kupić, najpierw będziesz musiał zainwestować w Kartę Kibica Reprezentacji. Ot, taki wymysł, coby jeszcze bardziej zasilić konta leśnych dziadków rządzących polską piłką. Notabene, słyszałem, że pan Grzesiu Lato zbiera na paliwo do Lexusa, więc zachęcam do rejestrowania się i kupna wspomnianych kart.

Multum pieniędzy zostanie wylane w błoto, jeśli piłkarscy decydenci nie zmienią swoich strategii. Za rok odwiedzą nas fani z całej Europy. Stadiony z pewnością będą zapełnione aż po brzegi. Później przyjdzie lato (ta przyjemna pora roku, która w te wakacje gdzieś zaginęła), a na stadiony będzie przychodziło maksymalnie 20 tysięcy widzów. Czyli w przypadku gdańskiego obiektu ½, zaś w przypadku Warszawy, to tylko 1/3. Zupełnie niedawno mieliśmy okazję zobaczyć jak prezentuje się moskiewski kolos zwany Łużnikami. To gigant na 80 tysięcy fanów, na którym… hula wiatr. A gdyby tak bilety były tańsze i bardziej przystępne mogłoby przecież być zupełnie inaczej. Tylko, czy nasi „niezawodni” działacze pójdą po rozum do głowy, czy też po gotówkę do bankomatu?

4 komentarze:

  1. Nie do końca jest tak jak mówisz Gabrielu. Pieniądze nie płyną głównie ze skarbu państwa. A dobrze że się budują bo nadganiamy tym samym piłkarską Europę. Na chwile obecną jesteśmy nawet krok do przodu aż do następnych mistrzostw w naszym kraju. Jesteśmy na pierwszym miejscu na świecie. W Polsce w ostatnich latach powstała największa liczba stadionów, hal sportowych i aren lekkoatletycznych. Przykładem najprostszym może być przepiękny kameralny obiekt z bazą treningową w dobrze znanym Ci Cetniewie. Stadiony takie jak na Euro duże, piękne, budowane szybko i z myślą o jednej imprezie przyciągają dobrych piłkarzy, przykład PEPSI Areny i Daniela Ljuboi, oraz (niestety) nie udanego transferu Matei Keżmana. Stadion nie służy jedynie do gry ale jest swoistym centrum sportowym, na którym można rozgrywać nie tylko sporty drużynowe ale także innego typu rozrywkę. Ponadto zwykle tętni życiem każdego dnia, jako atrakcja turystyczna, galeria handlowa, muzea sportu czy nawet bary. Sprawa Stadionu narodowego to zupełnie inna dziedzina postrzegania sportu. To stadion reprezentacji, stadion na którym murawa jest idealnie przystrzyżona, ciepła, na którym kadra rozgrywa swoje mecze i nikt inny. Sprawa zamknięta. Tory, pociągi, trasy są stale modernizowane i prędkości pociągów redukowane w celu usprawnienia oczekwiania na dojazd. W najbliższych dwóch latach i we Władysławowie pojawią się wielkie zmiany na kolei. Autrostady? Budujemy i oby tak nie mówiono w dniu mistrzostw. Stadiony otwarte bardzo szybko i Cieszy mnie fakt że do mistrzostw zdążymy. Uważam też że nasza reprezentacja ma realne szanse na wyjście z grupy.
    Napisz proszę jeszcze o jednej reprezentacji mieszkającej w VV i muszącej dojeżdżać aż do Pucka na treningi. Pozdrawiam JC-PB

    OdpowiedzUsuń
  2. Poza tym, że autorem nie jest Gabriel i zapomniałeś o kilku wątkach to nienajgorszy wywód.


    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, Fakt, Sorki Sako.
    JC

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się wydaje, że będzie niestety tak jak w Portugalii po Euro 2004. Tam też wybudowali piękne stadiony, ale tak naprawdę zapełniają się tylko te w Porto i Lizbonie. Miasta takie jak Faro-Loulé, czy Leiria nie mają mocnych drużyn i na ich spotkania stadiony nie są zapełnione tak jakby mogły być. Oby w Polsce nie było podobnie...

    OdpowiedzUsuń