czwartek, 3 stycznia 2013

Film: YUMA- czyli jak nakręcić film o odzieży sportowej

Witam Was po bardzo długiej przerwie. Zbyt wiele działo się przez ten czas, by o tym opowiadać. Dziś moja recenzja filmu polskiego,Tak, wiem- kto by chciał oglądać polski film? A jednak skusiłam się po pochlebnych opisach prawdziwych znawców. Przedstawiam Wam przepis na kolorowy misz-masz. Zaczynajmy więc.


Na początek należy zatrudnić młodych, znanych z trudnych ról aktorów, jak Jakub Gierszał, czy Tomasz Schuchardt. Dla smaczku dodać wybitną Katarzynę Figurę. Do tego kilka ładnych młodych aktorek i oczywiście- obsadzanego ostatnio wszędzie Tomasza Kota (którego cenię za grę aktorską, jednak boję się, że pewnego dnia mi wyskoczy z lodówki). Przyprawić przaśnym klimatem przygranicznego miasteczka z lat 90', groźnymi Rosjanami i burmistrzem- stałym bywalcem domu publicznego. Zamieszać? A skąd- Gierszała i Schuchardta skłócić z powodu dziewczyny i konfliktu kulturowego. Dorzucić grzechy młodości z miejscowym policjantem i wujka celnika. Czy to fabuła? Nie, to tło dla wyjazdów do mitycznego Reichu. Dla "jumania" zagranicznych dresów i adidasów.



Główni bohaterowie nie mogąc znieść szarej postkomunistycznej rzeczywistości jeżdżą na szaber do Niemiec i zachłystują się zachodnimi cudami, jak kolorowe ciuchy, czy ruchome schody. Są na tyle szlachetni, że souweniry zza granicy oddają swym krajanom za darmo, nie bacząc na konsekwencje. Przy okazji Gierszał (Zygo) kocha się w rudej Majce (Karolina Chapko), ruda kocha Niemca (Schuchardt), a Zygę "Bajadera" (Helena Sujecka), do tego ciocia (Figura) bałamuci naszego Zygmusia we własnym przybytku rozkoszy dla panów. Ehh, co za kino...

Jestem zaskoczona drętwotą gry pierwszoplanowego bohatera.
Znam jego kreację z "Sali samobójców" i tam był o niebo bardziej przekonujący. W "Yumie" Jakub Gierszał jest jakby nieobecny, niby nadrabia anielską buźką, a jednak wydaje się grać za karę. Nieco bardziej przekonujący są jego filmowi koledzy, czyli Jakub Kamieński i Krzysztof Skonieczny- stworzyli całkiem sympatyczne postaci wioskowych głupków pozujących na lokalnych patriotów z lekką nutką zachodniej nostalgii (niezapomniany balejaż Kamieńskiego).

Ogólnie niby fajny klimat- lata 90', to czas mojego dzieciństwa. A jednak wszystko jakieś takie przerysowane, wyolbrzymione. Nie wiem, czy to miała być satyra, czy coś w rodzaju quasi drobnomieszczańskiej rzeczywistości. Przysługa za przysługę, rączką rączkę myję i "synku, przecież ty nie kradłeś, tylko jeździłeś na jumę"...- takie to polskie. Właściwie przez cały film nic się nie dzieje, gdzieś pod koniec dopiero jest porządna zadyma, nudnawa i rozwlekła. Film nieco ratuje postać Katarzyny Figury; mimo to, po niemal 110 minutach, ja przed oczami widzę tylko dresy zakładane warstwowo w przymierzalniach. Szkoda.

Niestety współczesne rodzime kino ma to do siebie, że albo jest totalnie do bani, albo właśnie aspiruje do miana filmu wybitnego, choć wcale takim nie musi być. Ekranizacje typu "Kac Wawa", czy "Ciacho" skutecznie obniżyły loty, jednak to nie znaczy, że kooperacje polsko-czeskie i dramat w opisie gwarantują przepis na arcydzieło kinematografii. Tego typu oceny są mocno przesadzone.

Podsumowując- ogólnie może być, choć pozostaje pewien niedosyt. Miejmy tylko nadzieję, że w końcu metodą prób i błędów zostanie on wypełniony.



"Yuma" 2012
Reżyseria: Piotr Mularuk
Scenariusz: Piotr Mularuk, Wojciech Gajewicz
Występują: Jakub Gierszał, Katarzyna Figura, Tomasz Kot
(dane Filmweb)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz